Taką opinią podzielił się główny rzecznik nagrody Nobla dla autora "Popiołów", Konrad Czarnocki, którego wspomnienia opublikowało właśnie warszawskie Muzeum Literatury.

Promocja książki "Nobel dla Żeromskiego?" odbyła się we środę w warszawskiej siedzibie Muzeum Literatury.

Malarz Konrad Czarnocki, uczeń Józefa Mehoffera, był we wczesnych latach 20. attache przy polskiej ambasadzie w Sztokholmie. Jednym z głównych przedmiotów swojej działalności uczynił starania o przyznanie swemu ukochanemu pisarzowi - Stefanowi Żeromskiemu - literackiego Nobla. Od 1918 roku polskim kandydatem do nagrody był Władysław Stanisław Reymont, ale jego szanse na otrzymanie nagrody oceniane były jako bardzo niskie. To Czarnocki przekonał Alfreda Jensena - referenta literatur słowiańskich przy Instytucie Noblowskim, aby zapoznał się z twórczością Żeromskiego. Dostarczył krytykowi książki, artykuły i przekłady.

To także Czarnocki przekonał ambasadora Polski w Sztokholmie, aby dyskretnie pracował nad stworzeniem atmosfery sprzyjającej wybraniu polskiego kandydata. Na przyjęcia w polskiej ambasadzie zapraszano wpływowych krytyków literackich, m.in. Fredrika Boeoeka, najważniejszego recenzenta dziennika "Svenska Dagbladet". Starania przyniosły pewne efekty - "Wierna rzeka" miała w Szwecji bardzo dobre przyjęcie.

Trzeba jednak było dokonać oficjalnego zgłoszenia kandydatury Żeromskiego do Nobla przez Polską Akademię Umiejętności. Jej zarząd opanowany przez ludzi takich jak Stanisław Wróblewski, a więc sympatyzujących ze skrajną prawicą, był niechętny lewicującemu Żeromskiemu. Doszło do tego, że ambasada polska w Szwecji zagroziła Polskiej Akademii Umiejętności, iż znajdzie grupę szwedzkich literatów, którzy wysuną kandydaturę Żeromskiego do Nobla. Postawieni wobec takiej alternatywy członkowie Polskiej Akademii Umiejętności choć niechętnie, zgłosili nazwisko Żeromskiego na listę kandydatów w 1921 roku.

Przez kilka lat wokół polskiej sprawy pozornie niewiele się działo. Literackie Noble przyznawane były pisarzom innych narodowości. Czarnocki nie ustawał jednak w wysiłkach zwrócenia uwagi członków Szwedzkiej Akademii na polską literaturę. Doszło nawet do udekorowania Frederika Boeoeka polskim odznaczeniem państwowym. Sam Żeromski przyjmował go uroczyście w swoim domu podczas wizyty w Warszawie.

Wreszcie, w latach 1922-23 klimat wokół literatury Polski - młodego państwa, które właśnie obroniło swoją niepodległość - zmienił się w ocenach Szwedzkiej Akademii na korzyść. Kandydatura Żeromskiego ponownie stała się przedmiotem obrad na równi z kandydaturą Reymonta.

Tymczasem w 1922 roku ukazała się powieść Żeromskiego "Wiatr od morza" - o polskości ziem nadbałtyckich i wielopokoleniowej walce z germanizacją. Książka, jak można się było spodziewać, zebrała miażdżące recenzje w Niemczech. Z głosami niemieckich krytyków zgodził się niespodziewanie Frederick Boeoek - ten sam, o którego przychylność tak zabiegała polska ambasada. Jego głos przeważył i kandydatura Żeromskiego w Szwedzkiej Akademii przepadła. Nobla w 1924 roku dostał Władysław Reymont za powieść "Chłopi".

Oto jak przedstawiała się cała ta historia w oczach Konrada Czarnockiego, jednej z najbardziej zaangażowanych w nią osób - wynika z opublikowanych właśnie przez Muzeum Literatury wspomnień. W ostatnich latach, po otwarciu archiwów obrad Szwedzkiej Akademii z tego okresu, okazało się, że decydujące znaczenie miały jednak względy literackie - styl Żeromskiego wydał się akademikom ciężki i przesadny, poruszane tematy - lokalne, klimat prozy - pesymistyczny i zniechęcający czytelnika.